Ostatnie przed przerwą wakacyjną spotkanie było podzielone na dwie części. Pierwsza była poświęcona pamięci Leona Frelaka i rozpoczęła się mszą świętą celebrowaną przez brata Cordiana.
Po mszy wspominaliśmy Leona mając przed oczami slajdy, na których Leon był z nami, uśmiechnięty, zainteresowany, aktywny... Mówiła o Leonie Monika, mówił Wacek, Wanda, Gosia Jarszewska - każde wspomnienie było pełne podziwu i szacunku dla niezwykłej determinacji Leona żeby żyć pełnią życia i osiągać wydawało by się nieosiągalne z jego ograniczeniami. Obecność Leona wśród nas uczyła pokory i dawała siłę, no bo skoro on się nie poddawał, to głupio się poddać mając nieporównywalnie większe możliwości...
Nie zapomnieliśmy też o Andrzeju Balcerkiewiczu i Eli Kowalewskiej, którzy podobnie jak Leon niedawno opuścili nasze grono na zawsze, o nich też wspomnieliśmy w ciepłych słowach.
Poznaliśmy przy okazji przemiłego Pana Bogusia, który magicznie ogarnia całą technikę w budynku...
W przewrwie obiadowej nie tylko zjedliśmy tradycyjnie pyszny obiad, ale też odśpiewaliśmy okolicznościowe przyśpiewki solenizantkom Ani i Mirce, które uraczyły nas słodkościami i jeszcze na dodatek otrzymaliśmy od Caritas Polska prezenty z okazji Światowego Dnia Dziadków i Osób Starszych
A po obiedzie wróciliśmy na salę żeby posłuchać relacji Maurycego z jego ostatnich podróży. Maurycy zatytułował swoją relację "kanapka 3 K" jako że dotyczyła trzech podróży do trzech miast o nazwach zaczynających się na K i składała się z trzech "warstw" - dwóch optymistycznych i radosnych oraz jednej tragicznej i ponurej.
Pierwsza podróż była do Kairu i w relacji obejrzeliśmy trochę egipskich zabytków oraz odwiedziliśmy szkolę dla dzieci uchodźców z Erytrei wspieraną przez Caritas Polska i wizytowaną przez Pierwszą Damę RP.
Druga podróż była z pomocą humanitarną do Kijowa i tu Maurycy pokazał nam z jednej strony zniszczenia i tragiczne położenie mieszkańców Ukrainy a z drugiej ogrom pomocy i jej organizację.
Trzecia podróż, do Kigali w Rwandzie, była podróżą prywatną - Maurycy był pierwszym świadkiem na ślubie swojego afrykańskiego przyjaciela. Trzeba przyznać, że ślub był wystawny i egzotyczny, a Maurycy prezentował się znakomicie :)
A całkiem na koniec już na luzie raczyliśmy się kawą, herbatą i pysznymi ciastami.
Następne spotkanie 6 września.