czwartek, 20 sierpnia 2020

COVID - spotkanie online z Agnieszką

Minisłowniczek: link = adres internetowy - wszystko to co jest tu napisane na czerwono, wystarczy kliknąć :) 


Dzisiejsze spotkanie niosło sporo emocji bo nie dość, że dotyczyło najbardziej aktualnej sprawy jaką jest pandemia koronawirusa, to dotyczyła osoby, którą znamy i która spotykała się z nami co tydzień w sieci.
Oto w skrócie opowieść Agnieszki.

Pod koniec lipca Agnieszka była na niedużym spotkaniu towarzyskim, w którym uczestniczyła też jej przyjaciółka. Dwa - trzy dni potem (po badaniach) okazało się że przyjaciółka jest zarażona i kilka innych osób.
Aga zamknęła się w domu na kwarantannie - walczyła z procedurami przewidzianymi na tę okoliczność (Sanepid... zgłoszenie itd.) po zgłoszeniu - policja zaczęła ją sprawdzać czy jest obecna, ale cały czas Aga czuła się świetnie - nie było żadnych objawów. 28 lipca do domu przyjechała ekipa i zrobiła test genetyczny (wymazy z gardła i z nosa), a po dwóch dniach (30.07) przyszły wyniki testu - niestety pozytywne.

Mniej więcej tydzień po spotkaniu z zarażoną koleżanką pojawiła się wysoka temperatura do 39,5'C - intensywnie brane leki obniżały temperaturę na krótko. Zaprzyjaźnieni lekarze doradzali prysznice i zimne okłady. Kilka dni to trwało i bardzo Agę wymęczyło. W końcu Aga zdecydowała się pojechać do szpitala zakaźnego na Woli. Diagnoza - prawostronne zapalenie płuc, kiepskie wyniki krwi: CPR 500 przy normie 10. Dostała dwa antybiotyki. Przeprowadzono bardzo szczegółowe badania pod kątem podania remdesiviru - tomografię płuc i różne posiewy. Cały czas Aga miała podawane jakieś leki we wlewie - głównie przeciwgorączkowe, stale w użyciu był mokry ręcznik na głowę. Ale gorączka ciągle się wahała od 38,9 do 35,7, oddech był płytki + kaszel + trudności w mówieniu.

Wyniki tomografu pokazały, że płuca są w 45% zaatakowane przez wirusa - to jest główny powód gorączki, dygotów, słabości, trudności w mówieniu/oddychaniu i wszelkich innych objawów. Lekarze zdecydowali, że podawać będą remdesivir (ten lek, który przerywa namnażanie wirusa stosowany przy Eboli, SARS itp.) - to są kilkugodzinne wlewy. Podstawowe leczenie to 5 takich wlewów dzień po dniu, Agnieszce lekarze zaordynowali takich wlewów 10... Zmieniono jej też antybiotyki na to co dzieje się w płucach.

Ale wirus łatwo się nie poddaje. Raz dziennie Aga dostawała wlew remdosiviru (trwa kilka godzin) i trzy razy dziennie wlew antybiotyku, żyły słabo to znoszą. Agnieszce podłączono kondensator tlenu z rurkami włożonymi do nosa, żeby było łatwiej oddychać. To poprawia trochę saturację ale trudno z nimi wyleżeć - bo znowu na leżąco kaszel bardziej męczy, w pozycji leżącej nie daje żyć ... więc spanie i wszystko raczej na siedząco "na dzięcioła". Codziennie lekarze robili posiewy krwi, żeby sprawdzać czy antybiotyki działają. U Agnieszki był ksiądz z olejami na namaszczenie chorych i komunią.

W końcu wszystkie zabiegi zaczęły przynosić efekty - skoki temperatury zostały opanowane. Ale oddychanie nadal było trudne, kaszel męczył, mówienie nadal sprawiało trudności, a saturacja jeszcze była do poprawy. Lekarze włączyli podawanie sterydów żeby zapobiegać zwłóknieniom w płucach, ale sterydy powodują wahania poziomu cukru - 4x dziennie trzeba go mierzyć i Aga przeszła na dietę cukrzycową.

Minęło około cztery tygodnie od zarażenia i dwa tygodnie pobytu w szpitalu.Dwukrotne badania potwierdziły, że Aga nie ma już koronawirusa. W poniedziałek 17.08 Agnieszka wyszła ze szpitala, wczoraj opowiedziała nam swoją historię. Rekonwalescencja zajmie jeszcze sporo czasu, kilka miesięcy. Nie wiadomo jakie skutki zarażenia pozostaną.

Agnieszka zwróciła uwagę, że warunki szpitalne są dobre - jednoosobowy pokój z łazienką, telefon wewnętrzny, koszule na zmianę i wszystkie możliwe udogodnienia. Ogrom szczegółowych badań i super zespół lekarzy, a pielęgniarki i cały zespół medyczny są na każde wezwanie. Wśród nich była pielęgniarka - siostra misjonarka wcześniej pracująca w Kamerunie, która sama zgłosiła się na oddział covidowy - habit zamienia teraz na kosmiczny kombinezon. Podziw, szacunek i dziękczynienie za nich!

Jak sama Agnieszka mówiła, ważnym czynnikiem było zawierzenie swojego życia Bogu oraz świadomość wsparcia duchowego jakie otrzymywała z wielu stron - modlitw, powierzenia jej opiece Matki Bożej Guadalupe i z Niepokalanowa, a także wielu świętym.

Ważnym przesłaniem Agnieszki dla nas był apel żebyśmy nie lekceważyli wirusa i stosowali się do obostrzeń epidemiologicznych. Wokół nas zawsze może być ktoś, kto nie ma objawów choroby ale już zaraża innych.

Przeczytajcie wywiad z lekarką dr Anetą Cybulą z tegoż szpitala zakaźnego na ul. Wolskiej - o noszeniu maseczek i sytuacji medyków pracujących w takich covidowych szpitalach:
Czy noszenie masek ma sens?

Ważne linki:
pacjent.gov.pl
Strona szpitala zakażnego na Wolskiej - tam w różnych zakładkach jest morze informacji.

Agnieszki faworytem jest angielskojęzyczny kanał dr John Campbell na you tube.
Przedwczorajszy film obiecujący, okazuje się, że jest szansa na długotrwała (ponad 17 lat) odporność komórkową. Wczorajszy gorszy – okazuje się, że niska wilgotność/ suche powietrze zwiększa znacząco rozprzestrzenianie się wirusa i ryzyko zakażeń. Na pewno należy wietrzyć, częściej niż zwykle. I może jakieś nawilżanie – ale to może być trudne, bo nie wszyscy dobrze czują się z tropikach...


Przypominamy adres mailowy:

senior-swd@egonet.pl



1 komentarz:

Unknown pisze...

Droga mi Agnieszko ! Bardzo cieszę się że już wylądowałaś na swoich śmieciach i życzę Ci aby każdy dzień przynosił poprawę twojego zdrowia . Twoje siły witalne i dzielność przyczynią się do dawnej sprawności. Na razie tylko cierpliwość i rozsądek pozwolą na stopniowe osiąganie pełni sił.
Ściskam Cię mocno ! Barbara

Prześlij komentarz