Bardzo lubimy wycieczki, nawet jeśli nie prowadza tam gdzie pierwotnie były planowane...
Tym razem spotkanie w cieniu Słowackiego - jak zwykle o 9.00 na pl. Bankowym i tym razem jechaliśmy z super kierowcą Jurijem! Nie było z nami naszej przewodniczko Agnieszki, ale część ekipy poważnie potraktowała przydzielona przez Monikę zadania i przedstawiali nam przez mikrofon miejsca, które odwiedzaliśmy!
Andrzeju, Nino, Haniu, Kasiu, Heniu - dziękujemy za opowieści!
Po drodze wspominaliśmy też Zmarłych, którzy z nami jeździli na wycieczki i pomodliliśmy się za nich!
A Monika przedstawiła i rozdała terminarz na czerwiec.
Po mniej więcej 1,5 godzinie jazdy dotarliśmy do ukrytego w lasach poniemieckiego stanowiska dowodzenia czyli do bunkra w Konewce. Trzeba przyznać, że jest to modelowy przykład jak można opuszczony bezużyteczny obiekt zmienić w fascynującą atrakcję turystyczną. Już sama hala, mieszcząca w czasie II wojny światowej nawet 30towagnowe pociągi, robi ogromne wrażenie. A w tej hali zgromadzono też egzemplarze broni i wyposażenia wojsk hitlerowskich i radzieckich, ekspozycję poświęconą bitwie o Monte Casino, przedmioty codziennego użytku należące do żołnierzy obu armii a także atrakcję, która szczególnie cieszy dzieci - wielką kolekcję miniaturowych modeli samochodów, pojazdów pancernych i broni artyleryjskiej różnych armii świata. Zwiedzaniu tej różnorodnej ekspozycji towarzyszyła ciekawa i barwna opowieść przewodnika, który wyraźnie był pasjonatem tematu :)
Kolejnym punktem programu była perełka polskiej architektury romańskiej czyli rotunda św. Idziego w Inowłodzu. Dzięki panu Markowi Stępniowi usłyszeliśmy bardzo ciekawą historię kościoła, która rozpoczęła się w XI wieku. Niezależnie od historii, uroda tego zabytku i jego nastrój sprawiają, że chciałoby się tam zostać na dłużej... Co ciekawe - rotunda św.Idziego jest jednym z dwóch w Polsce do dziś dnia czynnym kościołem o tak starym rodowodzie.W okresie letnim co niedziela odprawiane są w niej msze święte, na życzenie można też zawrzeć tu związek małżeński.
Rotunda położona jest na sporym wzniesieniu skąd jest fantastyczny widok na Inowłódz, Pilicę i lasy na jej południowym brzegu. A placyk pod wspaniałym starym kasztanem jest świetnym miejscem na okolicznościowe fotografie - rzecz jasna w wykonaniu Maurycego :)
Nieco młodszym, bo pochodzącym z XIV wieku zabytkiem w Inowłodzu jest zamek Kazimierza Wielkiego. Jak to zamki - dostęp do niego jest maksymalnie utrudniony, zwłaszcza dla zmotoryzowanych i tu pokazała się wyższość małego busa nad wielkim autokarem ;-)
Z zamku w sumie niewiele pozostało, ale to co udało się odkopać i odtworzyć stanowi malowniczą ruinę stanowiącą piękne tło dla szeregu wydarzeń kulturalnych organizowanych przez mieszczące się tu Gminne Centrum Kultury i bibliotekę a także przez prężnie działające bractwo rycerskie. Szczególnie warto się zainteresować imprezą Łżykwiat Kasztelański, która co roku w kwietniu otwiera sezon turystyczny a gromadzi bractwa rycerskie z całej Polski.
Zdjęcia z internetu:
>
Po takiej dawce zwiedzania czas na coś dobrego czyli obiad i chwilę relaksu, więc kolejny etap wycieczki to Smardzewice.
Obiadem gościła nas restauracja niewielkiego hotelu-dworku "Biały Domek", który mieści się w przedwojennym schronisku młodzieżowym. Gorąco polecamy to miejsce, bo jest w nim wszystko co potrzeba: życzliwość i cierpliwość właścicieli i pracowników, eleganckie przytulne wnętrza, piękne zielone otoczenie, a przede wszystkim pyszne jedzenie.
Po obiedzie nie mogliśmy sobie darować spaceru nad Zalewem Sulejowskim - kilka chwil na plaży w taki upał miało swój niezaprzeczalny urok a i widok na Zalew jest wspaniały.
Ostatnim punktem programu wycieczki była podziemna trasa w Grotach Nagórzyckich. Tu musieliśmy się podzielić na dwie grupy ze względu na bezpieczeństwo, ale w pawilonie obok grot też były ciekawe rzeczy do oglądania - kamienie ozdobne, efektowne wyroby z żywicy i artystyczne szkło z tomaszowskich hut.
Groty Nagórzyckie nie są grotami naturalnymi, to wyrobiska po wydobyciu piasku. I to nie byle jakiego piasku - to czysty piasek kwarcowy, idealny do produkcji szkła. Dawniej wydobywano go prymitywnymi metodami w podziemnych korytarzach, a dziś wydobywa się go w odkrywkowej kopalni "Biała Góra".
Z naszego punktu widzenia historyczne wydobycie jest ciekawsze niż zryta dziura w ziemi... A w Grotach Nagórzyckich jest co oglądać - same komory wydobywcze i pokrywające ich ściany "grafitti" z czasów, kiedy to nie był obiekt turystyczny, dioramy obrazujące pracę w wyrobiskach i towarzyszące wyrobisku legendy, a także artystyczne i użytkowe wyroby szklane jakie powstawały z tutejszych piasków. Wszystko to oczywiście objaśniane przez przesympatycznego pana przewodnika. Dodatkowym plusem w ten upalny dzień był miły chłodek podziemi ;-)
Wszystko co dobrze kiedyś się kończy, więc i my po zwiedzeniu Grot ruszyliśmy do domu. Drogę powrotną umilały nam "suchary" od Maurycego - słowne dowcipy były przebojem w autokarze!